Komizm nasz codzienny

Lubię sobie wyobrażać , że świat to miejsce przykryte wieloma warstwami czegoś w rodzaju przezroczystej tkaniny, a każda z warstw oznacza coś zupełnie innego. Gdyby spojrzeć z lotu ptaka, czy też, bardziej nowocześnie, z drona zobaczylibyśmy jak wiele ich jest. Chociaż każdy swoją widzi lepiej. Dla ekologów najbardziej widoczna jest ta, która odkrywa zniszczone pomniki przyrody, dla historyków miejsca męczeństwa i chwały, kierowca widzi przede wszystkim sieć dróg, dla pesymistów i Gothów ma barwę czarną, jednym słowem każdy ma swoją.

Moją ulubioną warstwą, która czasem niestety chowa się za innymi, bo to deszcz, kłopot, zakupy, pranie trzeba nastawić, jest komizm naszego świata.

W jej skład wchodzą rzeczy duże i małe, koty łapiące lustrzane zajączki, nieprawdopodobne nazwiska i nazwy miejscowości, dzieci tworzące nowy, językowy ład, niezwykłe publiczne wypowiedzi, reklamy i memy, satyra i rzeczy wynikające z roztargnienia, pułapki pamięci, niepokorne słowa rzucone gdzieś przypadkiem

a także niestety ktoś, kto poślizgnął się na skórce od banana.

 

Może dałoby się ją wzmocnić, utkać tak, aby nakryła wszystko inne? Widzieć komizm,  tworzyć komizm, szanować komizm, poważać go i kochać? Stawiać go na pierwszym miejscu przed codziennym piciem kawy i  pomysłem „codziśzrobićnaobiad”.

Chciałabym.

 

Lubię tez czasem pomyśleć  co by się stało gdyby udało się  odrzeć świat z tych wszystkich warstw?

Co znajdziemy na samym spodzie?

Mam przekonanie, że lustro.

AK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *