Czy inteligencja sprzyja poczuciu humoru?
Zdecydowanie tak. Określonemu typowi humoru. Humoru, który wymaga wysiłku.
Duża inteligencja u widza – więcej zauważamy, odkrywamy żarty ukryte pod słowami i gestami, odnajdujemy kontekst, rozumiemy analogie, doceniamy potencjał, czujemy podziw do ciągu skojarzeń, podążamy za myślą twórcy.
Minusy? Byle co nas nie zadowoli.
Mała inteligencja u widza? Tu łatwo wpaść w pułapkę. Nie sprawdzimy tego od razu, możemy jedynie założyć. I wytłumaczyć żart, który się powiedziało, ot tak na wszelki wypadek.
Zdarza się to szczególnie w prezentacji stand upu.
Słyszę na przykład ze sceny:
– Mam dowód ,że Boga nie ma – spójrzcie na moją twarz– żart syntetyczny, nawet niezły
I zaraz potem dodaje: – gdyby Bóg istniał wyglądałbym jak Brad Pitt
I czar pryska. Artysta mówi żart a potem go tłumaczy, Ma w sobie bowiem przekonanie, ze jego inteligencja znacznie przewyższa inteligencję widza.
Nie róbcie tego!
Zaryzykujcie – a nuż widz zrozumie? Może nie każdy, ale mądrzejszy na pewno. Postawcie na jakość nie ilość – jeśli chodzi o widownię, jeśli widz inteligentny Was doceni inni pójdą za nim, bo moda, bo wypada, bo skoro tamci się śmieją…
Chyba że wspomniany artysta, sam nie rozumie, że tłumaczy swój żart, może wyjaśnia go sobie, bo nie wie, że pointa już była?
W takim wypadku artystom kabaretowym należy życzyć większej inteligencji niż mają widzowie, nigdy odwrotnie.
To będzie z korzyścią dla jednych i drugich.